Patrzę na wskazówki zegara nie potrafiąc odnaleźć
tej właściwej minuty w której byłeś...
Nad jeziorem mgła spowita szelestem kaczych skrzydeł
unosi się na znak Twoich stóp
umoczonych kiedy siadałeś na skraju pomostu
umoczonych kiedy siadałeś na skraju pomostu
Na urodziny prosiłeś o sonar jakbyś chciał
prześwietlić dno szukając lekarstwa
Nie mogłeś wiedzieć że te wszystkie ryby
jak ringo wracały do Ciebie kiedy rzucałeś haczyk
wiedząc że to Twój ostatni posiłek
Trzciny okryte zapachem wilgoci uginają się pokornie
rysując Twoje odbicie w lustrze wody
Żaby składające skrzek wiją się w rytm tańca uklejek
obserwując jak człowiek przy zgaszonym świetle ślepą ulicę
Siadam na skraju pomostu i patrzę w toń
rozmawiając sama ze sobą...
Wiersz napisany ku pamięci mojego taty, który każdy wolny czas spędzał nad wodą
K.
Komentarze
Prześlij komentarz